niedziela, 6 czerwca 2010

Z życia wzięte

Powszechnie wiadomo, że nie wolno używać butli gazowych w budynkach wielomieszkaniowych, w których istnieje i funkcjonuje instalacja gazu ziemnego. Jest to zabronione przez Prawo budowlane. Pomijając już fakt, że gaz ziemny i butlowy mają odmienne właściwości i każdy z nich inaczej się zachowuje, butle stwarzają duże zagrożenie w przypadku pożaru. Zanim strażacy wejdą do płonącego budynku, zawsze odcinają dopływ gazu na głównym kurku, umieszczonym zwykle na elewacji. Po odcięciu gazu wchodzą śmiało do budynku sądząc, że są bezpieczni. Odcięcie gazu sieciowego nie chroni ich jednak przed wybuchem butli.

Butle są użytkowane w wielu budynkach lokatorskich, mieszkańcy dogrzewają się propanem i gotują na nim posiłki. Często się to zdarza, gdy gazownia wyłączy im gaz za zadłużenie lub gdy nie mają wogóle instalacji gazowej z powodu braku wolnych przewodów spalinowych – wtedy kominiarz dopuszcza użytkowanie wyłącznie kuchenki elektrycznej. Butle z propanem są plagą kamienic czynszowych, lokatorzy używają ich mimo możliwości zatrucia się spalinami i stwarzania zagrożenia dla sąsiadów i strażaków.

Zarządcy nieruchomości i administratorzy budynków próbują z tą plagą walczyć ale jest to walka z wiatrakami. Jedyne co może zrobić administrator po stwierdzeniu użytkowania takiej butli to pogrozić lokatorowi palcem i słownie lub pisemnie zakazać jej używania. Lokator takie zakazy ma gdzieś, a przed kolejną wizytą administratora chowa butlę na chwilę do szafy. Na pomoc ze strony Straży Pożarnej lub Straży Miejskiej nie może administrator liczyć, bo te służby zasłaniają się przepisami twierdząc, że nie wolno im wchodzić do mieszkań. Tak więc kolejny przepis w naszym prawie pozostaje na papierze.