Szkoda, że w naszym kraju gospodarkę wodną traktuje
się mało poważnie. Zapewne wkrótce to się zmieni i zacznie się rozpaczliwa
walka ze stepowieniem i wysychaniem, bo klimat się zmienia, bo wyschnięte lasy
spalają się szybko, bo woda zamiast utrzymywać wilgotność gleby bezproduktywnie
ucieka do morza. Łatwiejsze od walki z katastrofą jesat chyba nie dopuszczenie
do niej, które jednak wymaga nakładów przede wszystkim na uczenie ludzi jak
racjonalnie zagospodarowywać płynącą w rzekach wodę. Nic nie działa w ten
sposób, że w obliczu klęski suszy i braku wody w kranach nagle znajdą się
ludzie z odpowiednią inwencją, którzy będą od razu wiedzieli co zrobić, żeby
taką katastrofę zażegnać. Trzeba takich ludzi wychować i wykształcić.
Wydaje się, że nawet w naszym kraju jest wiele
przykładów, na których można by taką naukę oprzeć chociażby poprzez
rozpowszechnianie dobrych i korzystnych rozwiązań. Niestety takiej działalności
nie zauważam, Wody Polskie na przykład chwalą się tylko swoimi osiągnięciami,
tak jakby w polskiej gospodarce wodnej nikt inny nic dobrego nie zrobił. Bardzo
dużo dobrej roboty zrobili Prusacy i Niemcy czego raczej nie powinno się
pomijać ani przemilczać. Podczas gdy dla Polaków żyjących w innych częściach
kraju i pod innymi zaborami gospodarka wodna była pojęciem dość abstrakcyjnym
na Śląsku, Pomorzu i Mazurach powstawały kanały i drogi śródlądowe oraz
sztuczne zbiorniki, regulowano rzeki.
W
okresie międzywojennym Polacy jakby poszli za ciosem w gospodarce wodnej, być
może naśladując Niemców. Nie było im lekko i nic nie szło gładko, zaporę w
Porąbce budowali prawie przez 20 lat. Porozbiorowa Polska nie była bogatym
mocarstwem tylko biednym posklejanym krajem, brakowało wszystkiego, w samej
Warszawie żyły tysiące osób bez mieszkań. Znajdowali się jednak ludzie
z inwencją, którzy mieli wizje i plany uwzględniające gospodarkę wodną oraz
umiejętności, żeby te plany wprowadzać w życie pomimo ogólnokrajowych trudności.
To dzięki nim powstawały elektrownie wodne na Wdzie i dzięki nim powstał
projekt zbiornika w Solinie i Kanału Ślesińskiego częściowo przed II wojną zrealizowany.
Dzięki
inwencji przedwojennych inżynierów jeziora konińskie mają się dzisiaj dobrze i tworzą precyzyjny organizm. Można
podczas suszy pompować do nich wodę z Warty, a połączenie Kanału z rzeką
zabezpieczone jest wrotami przeciwpowodziowymi. Gdy pozom wody w jeziorach
wzrasta na skutek opadów można ją spuszczać do Noteci i Gopła. Inne jeziora w
naszym kraju nie są tak odporne na suszę.