wtorek, 27 grudnia 2016

Robotnicy z Ukrainy w Bydgoszczy

Prawie wszyscy Ukraińcy, z którymi miałem do czynienia w Bydgoszczy pracę znaleźli w dwóch firmach: PESA i METALKAS. Raz tylko spotkałem wśród mich pracownika BELMY. Firma, w której pracuję zajmuje się wynajmem mieszkań  i już kilkanaście z nich zajmują Ukraińcy. Kilka dni temu podpisałem umowę najmu z jednym z nich Konstantym. Bardzo dobrze mówi po polsku, jest w naszym kraju od 2 lat. Teraz jest pracownikiem PESY, razem z żoną mają karty pobytu stałego wydane przez kujawsko – pomorskiego wojewodę, ich 5-letni syn chodzi do jednego z bydgoskich przedszkoli.


Kiedy Konstanty przyjechał do Polski nazwa Bydgoszcz nic mu nie mówiła. Pierwszy raz zobaczył ją dopiero na reklamie fabryki mebli, którą widział codziennie idąc do pracy w odlewni betonowych elementów budowlanych w jakimś miasteczku na Mazowszu. Ciekawie scharakteryzował stosunki panujące w swojej ojczyźnie, do której nie zamierza wracać. Pochodzi z okolic Lwowa, gdzie nigdy nie było za wiele przemysłu, a teraz wielu ludzi utrzymuje się wyłącznie z bardzo drobnego handlu. Konstanty twierdzi, że nawet 50 lat to za mało, żeby wyeliminować z Ukrainy łapówkarstwo, które jest tam drugą naturą głęboko zakorzenioną w zwykłych ludziach. Każdy petent, który idzie do lekarza, urzędnika, itp. Zanim jeszcze zacznie mówić z czym przyszedł już wyciąga pieniądze i kładzie na stół.

Nasze bydgoskie zakłady takie jak PESA – potentat produkujący pojazdy szynowe dla wielu krajów lub METALKAS, który w ciągu kilku lat przekształcił się z rodzinnej firmy w zakłady zaopatrujące pół Europy cienko by przędły gdyby nie robotnicy z Ukrainy. Polacy pracy jakoś nie szukają, co widać choćby po ogłoszeniach, a dodatkowo nasz rząd robi ile może, żeby ich do pracy zniechęcić.

niedziela, 11 grudnia 2016

Promocja patologii

Tym wpisem pewnie  mocno się narażę zwolennikom tak zwanej dobrej zmiany, chcę jednak wypowiedzieć swoją opinię zwłaszcza dlatego, że widzę jak wszystkie oficjalne media w Polsce podzieliły się. Wszystkie telewizje kłamią. Pozwoliły zrobić  z siebie trąby propagandy, które grają fałszywie. Media z nazwy informacyjne nie informuję rzetelnie. Media z nazwy publiczne, czy też narodowe wcale nie  funkcjonują w interesie narodu. Wszystkie się Polakom sprzeniewierzyły.
Przejdźmy jednak do rzeczy, chciałem zacząć wpis od cytatu pani Margaret Tchatcher, która bardzo rozsądną kobietą była i powiedziała kiedyś:

Państwo niczego nie daje, bo niczego nie ma. Jeżeli rząd twierdzi, że daje komuś znaczy, że zabiera Tobie. Rząd nie ma własnych pieniędzy”.

Bazując na tych hasłach doprowadziła do likwidacji wszystkich państwowych kopalń przynoszących co roku duże straty. Oczywiście także manipulowała prasą i innymi mediami, żeby zniechęcić ludzi do corocznego dopłacania do  górnictwa oraz  jego związków zawodowych, a finansować raczej szkolnictwo, służbę zdrowia, modernizację infrastruktury, innowacyjność, itp.


Tymczasem nasz obecny prezydent w nawiązaniu do programu 500+ mówi do Polaków:

„Państwo coś wreszcie daje, a nie zabiera”.

Oczywiście pan prezydent nigdy nie mówił nic we własnym imieniu, więc nie można tej wypowiedzi uznawać za jego samodzielne zdanie. Czyżby jednak powtarzał je bezkrytycznie i nie zdawał sobie sprawy, że państwo nie ma żadnych pieniędzy do rozdania?, że  musi je uprzednio komuś zabrać? Ależ wiedział to doskonale, tylko że jego wypowiedź nie była skierowana do wszystkich Polaków ale wyłącznie do wyborców PiS.
Podobnie zresztą jest z kwotą wolną od podatku zachęca do kombinatorstwa i zaniżania oficjalnych dochodów. Już teraz na porządku dziennym jest dzielenie płacy na oficjalną, ujętą  w PIT-cie i rzeczywistą, poza podatkami i ZUS-em, więc zapewne niebawem problem ten się nasili, wpływy do budżetu jeszcze zmaleją. PiS jednak nie dba o to byle tylko utrzymać się przy władzy. W bardzo oryginalny sposób PiS zamierza poradzić sobie z finansowaniem przynoszących straty kopalń przekazując je Grupie Energa co doprowadzi do tego, że do górnictwa w Polsce będziemy dopłacali płacąc opłaty za prąd.