Pisząc o polskich drogach
śródlądowych, kolejny raz muszę pisać o problemie, który tym razem powstał w
wyniku bezmyślnej ingerencji człowieka. Regulacja i kanalizacja rzeki jest
zawsze interwencją człowieka w siły natury. Dobrze, gdy jest ona przeprowadzona umiejętnie doprowadza
do ukierunkowania naturalnych zjawisk i sił, które rządzą cyklami życia rzeki
oraz zaprzęgnięcia ich do kształtowania rzeki w sposób zaplanowany przez
człowieka. Okazuje się, że do przeprowadzenia takiej umiejętnej interwencji
niezbędna jest wiedza o naturalnych procesach zachodzących w rzece. Jeżeli mimo
braku tej wiedzy człowiek zdecyduje się ingerować w prawa przyrody, musi liczyć
się z tym, że zakłóci ich funkcjonowanie. Naturalne siły rzeki zaczną działać zupełnie
inaczej niż człowiek sobie zaplanował.
Do takiego właśnie przypadku
doszło podczas budowania kaskady górnej Wisły, trzy stopnie wodne zbudowano w
latach 50-siątych XX wieku, a trzy kolejne w latach 1976 - 2003. Jakie były motywy budowniczych tej
kaskady? Na pewno trochę polityczne ale również ekonomiczne i gospodarcze.
Chcieli ożywić ruch na rzece, chcieli, żeby w Krakowie pływały statki, chcieli
doprowadzić wodę do elektrowni w Skawinie i innych ujęć gospodarczych. Nie
przewidzieli tego, że rzeka ma gdzieś motywy ekonomiczne, a tym bardziej
polityczne i rządzą nią tylko naturalne prawa. Nie wiedzieli, że narażają na
wyschnięcie część Puszczy Niepołomickiej.
Po kilkudziesięciu
latach funkcjonowania najniżej usytuowanego w tej kaskadzie stopnia wodnego
"Przewóz" Okazało się, że rzeka poniżej tego stopnia
"uciekła". Dno rzeki i poziom wody obniżyły się o kilka metrów. Śluza
dla jednostek pływających, które miały pokonywać ten stopień jest
nieczynna przez całe lato, nie można z niej wypłynąć, bo dno śluzy jest wyżej
niż poziom wody za śluzą.
Poniżej tego stopnia wodnego("Przewóz") nastąpiła erozja
dna rzeki, obniżenie poziomu wody i obniżenie poziomu wód gruntowych na
przyległych do rzeki terenach. Nie dość więc, że plany człowieka zostały
pokrzyżowane, bo nie może być mowy o żadnej żegludze na Wiśle, która została
bardzo skutecznie podzielona, to jeszcze powstały szkody w środowisku.
Wyschnięte łąki i schnące lasy.
Jak to w Polsce często bywa, dopiero po fakcie przeprowadzono
badania w celu ustalenia przyczyn erozji. Oczywiście nie ma żadnej pewności, że
wykryto wszystkie przyczyny ale wydaje się jednak, że badania ustaliły
przyczynę najważniejszą. Otóż okazuje się, że podczas swojego naturalnego biegu
rzeka niesie ze sobą całe masy piasku i innego rumowiska, które nie dość, że
nie pozwala jej robić dziur w dnie, to jeszcze samoczynnie je zatyka. Gdy
postawimy na rzece zaporę i spowolnimy sztucznie jej bieg to ona przestaje
nieść to rumowisko i przepływając przez zaporę jest już czysta. Poniżej zapory
drąży dno i wgryza się głębiej w grunt zbierając materiał, który staje się
niesionym przez nią rumowiskiem.
Taka erozja nie jest zjawiskiem gwałtownym, trwa zazwyczaj
kilkadziesiąt lat, ale jest nieunikniona. Nie doszłoby do niej gdyby w porę
zbudowano kolejny stopień wodny w Niepołomicach. Teraz stara się o budowę tego
stopnia samorząd i społeczność Niepołomic. Chcą przywrócić połączenie
śródlądowe z Krakowem i ratować swoją puszczę. Nie jest jednak pewne, że ich
starania odniosą skutek, bo dla rządu dziury w budżecie są ważniejsze niż
dziury w dnie rzeki. Dla samorządu taka inwestycja jak budowa stopnia wodnego
na Wiśle jest za duża.