sobota, 8 sierpnia 2015

Przekręty deweloperów w Bydgoszczy

Obiecuje nabywcom wszystko byle tylko sprzedać mieszkania, często kłamie i później  okazuje się, że jego ustne obietnice nie są wiele warte. Stan deweloperski mieszkania jest jaki jest brak ościeżnic i drzwi, podłóg, wyposażenia łazienki i kuchni. Ludzi jakoś to akceptują nie zwracając już nawet uwagi, że okna PCV są najtańsze z dostępnych na rynku i najgorszej jakości. Podobnie zresztą jest z piecem gazowym do ogrzewania mieszkania, żaden z nabywców nie wnika, że jest to przestarzały technologicznie piec z pojedynczą komorą spalania, wyprodukowany przez firmę „Beretta”, które właśnie kończy produkcję takich pieców.
Deweloper więc za wszelką cenę stara się odwrócić uwagę potencjalnych nabywców od dość nędznie wyglądających lokali i olśnić ich wyglądem bramy, wejścia, klatki schodowej, windy. Chce wyrobić w nich przekonanie, że będą mieszkali w pałacu. Dopiero później szczęśliwi nabywcy mieszkań, już jako Wspólnota Mieszkaniowa zaczynają powoli zauważać problemy. Od zauważania jednak do rozwiązania jest długa droga.


W budynku są jedne schody i na każdym piętrze rozchodzą się od nich długie korytarze, na których są drzwi wejściowe do mieszkań. Na każdej kondygnacji jest 16 lamp, na klatce schodowej 3 grzejniki elektryczne i nowoczesna winda hydrauliczna, co z pewnością stanowi imponujący widok, jednak rachunki za prąd w tym budynku wynoszą 2.000 zł miesięcznie, a sama konserwacja windy kosztuje 2.500 rocznie.
Ten deweloper, o którym piszę nie jest ani najlepszy ani najgorszy, po prostu jest typowy. Akurat w przypadku jednego konkretnego zbudowanego przez niego budynku dotkliwym mankamentem jest całkowity brak piwnic. Całą najniższą kondygnację zajmuje lokal garażowy Deweloper obiecał wprawdzie - ustnie każdemu nabywcy mieszkania, że udostępni im pomieszczenia gospodarcze ale ... No właśnie, na każdej z trzech kondygnacji jest 5 mieszkań i 1 niewielkie pomieszczenie  gospodarcze, z tym że w pomieszczeniu na I kondygnacji znajduje się tablica elektryczna i liczniki prądu, na II maszynownia dźwigu, na III wyłaz na dach. Żadnego nie powinno się zagracać.
Osobnym majstersztykiem dewlopera była sprzedaż miejsc w lokalu garażowym. Sprzedaż pojedynczych miejsc parkingowych nie jest w Polsce możliwa, można sprzedawać tylko samodzielne lokale z własną księgą wieczystą. Deweloper wyodrębnił więc, jakimś cudem cały lokal garażowy i  uzyskał dla niego księgę wieczystą, chociaż lokal wcale nie jest samodzielny. Prąd w tym lokalu używany do oświetlenia, wentylacji i mechanizmów bram przechodzi przez licznik administracyjny budynku.
Później mógł już  sprzedawać chętnym po 1/19 części tego lokalu garażowego, bo jest w nim 19 stanowisk i stworzył de fakto swoistą wspólnotę wewnątrz wspólnoty. Przy tym nie wszyscy właściciele lokali w budynku wykupili miejsce w garażu, a kilka osób które wykupiły miejsce w garażu mieszka w innych budynkach. Doszło do dość kuriozalnej sytuacji, bo właściciel miejsca garażowego, który nie mieszka w budynku płaci teraz za zużycie prądu w garażu, a także za ogrzewanie i oświetlenie klatki schodowej, na którą nie ma wstępu. Podobnie jak właściciel mieszkania w budynku, który nie wykupił miejsca garażowego musi płacić za oświetlenie garażu i za otwieranie jego bram. Deweloper wcale się tym nie martwi, bo sprzedał już wszystkie mieszkania  i prawie wszystkie miejsca garażowe.
Problemem było również wydostanie od dewelopera dokumentacji budynku. Po sprzedaży wszystkich lokali właścicielem budynku stała się Wspólnota Mieszkaniowa, która powinna mieć wszystkie dokumenty. Kiedy w końcu deweloper wydał dokumentację okazało się że nie ma żadnej dokumentacji powykonawczej tylko projektowa. Podobno sporządzenie projektów powykonawczych przedrożyłoby budowę. Wiadomo więc teraz jak budynek był zaprojektowany, ale nie wiadomo czy zbudowano go zgodnie z projektem ani czy użyto przewidzianych w projekcie materiałów.     

Odrębną sprawą jest uzyskanie gwarancji, które przeważnie są zawarte w umowach z wykonawcami poszczególnych elementów budynku. Deweloper umów nie udostępnia twierdząc, że dotyczą one także innych budynków, a po naleganiu wręcza wspólnocie tak zwane „gwarancje ogólne”. Rzecz jednak w tym, że wykonawcy biorą podwykonawców i do wykonania niektórych robót nikt się nie chce przyznać. Poza tym okazało się, że nie ze wszystkimi wykonawcami dewelopert się rozliczył. 

32 komentarze:

  1. Świetnie napisane, sama prawda :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Samo życie, nikomu nie wierzy się na słowo tylko trzeba żądać wszystkiego na papierze :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Sprzedaż pojedynczych miejsc parkingowych w znajdującym się na najniższej kondygnacji budynku garażu nie jest możliwa.
    Masakra!

    OdpowiedzUsuń
  4. U nas jak się dobrze pokombinuje to wszystko można obejść, a potem wszyscy na tym tracimy..

    OdpowiedzUsuń
  5. Taka prawda, ale należy piętnować kombinatorów w budownictwie

    OdpowiedzUsuń
  6. Se la vi, trzeba uważać na krętaczy..

    OdpowiedzUsuń
  7. Już raz się nadziałem na takiego krętacza, uważajcie!

    OdpowiedzUsuń
  8. Coraz więcej takich oszustów żerujących na naiwności...

    OdpowiedzUsuń
  9. No niestety to jest cała prawda..

    OdpowiedzUsuń
  10. niestety, ale jak widać trzeba uważać na każdym kroku, bo ktoś może oszukać..

    OdpowiedzUsuń
  11. cala prawda, kretacze sie klebia wszedzie..

    OdpowiedzUsuń
  12. kto nie uwaza ten po prostu moze stracic, zawsze tak bylo :)

    OdpowiedzUsuń
  13. niestety takie przygody sie zdarzaja i beda zdarzac...

    OdpowiedzUsuń
  14. ciekawa czy dla ofiar będą jakiekolwiek odszkodowania

    OdpowiedzUsuń
  15. ciężko w takich sprawach cokolwiek uzyskać niesteyy

    OdpowiedzUsuń
  16. Takie rzeczy mają miejsce na porządku dziennym niestety.

    OdpowiedzUsuń
  17. No niestety mają, a nie powinny zdarzać się w ogóle, ktoś musi się tym zając.

    OdpowiedzUsuń
  18. To prawda, no ale niestety stało się, nikt nic na to nie poradzi.

    OdpowiedzUsuń
  19. Sporo cennych uwag. Dużo rzeczy można się nauczyć.

    OdpowiedzUsuń
  20. Też uważam, że powinno zrobić się z tym jak najszybciej porządek!

    OdpowiedzUsuń
  21. To powinno się już dawno skończyć...

    OdpowiedzUsuń
  22. Niestety takie rzeczy dalej będą się dziać. Z pewnością znajdzie się jakiś następny "odważny i pomysłowy" deweloper.

    OdpowiedzUsuń
  23. To prawda, stale są takie sytuacje, więc po prostu trzeba uważać.
    ____
    Biuro Warszawa
    Szeligowska 32c/Lok 50
    01-320 Warszawa
    Tel 507-140-431
    Email biuro@dab.waw.pl

    OdpowiedzUsuń
  24. Zawsze przy kupnie mieszkania trzeba uważać na wiele rzeczy. Dziś oszustów nie brakuje

    OdpowiedzUsuń
  25. Myślę, że często dochodzi do takich sytuacji jak ta opisana powyżej

    OdpowiedzUsuń
  26. Ja słyszałem z kolei, że takie przypadki nie są już dość częste, ale mimo wszystko może dojść do takich sytuacji

    OdpowiedzUsuń
  27. Moim zdaniem dziś już do takich sytuacji nie dochodzi i są one rzadkością

    OdpowiedzUsuń
  28. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  29. Podoba mi się ta przestrzeń, na pewno świetnie ją zagospodarujecie :) Sama też czaję się na wrocław nowe mieszkania na sprzedaż i nie mogę się doczekać, kiedy podpiszę umowę z deweloperem. Wtedy zostanie już tylko wykończenie!

    OdpowiedzUsuń
  30. Niestety ale czasami takie sytuacje jak ta powyżej, dalej się zdarzają.

    OdpowiedzUsuń
  31. Niestety, wydaje mi się, że jest to nieuniknione

    OdpowiedzUsuń
  32. No najgorsze są sytuacje kiedy developer wodzi klientów za nos i np przepisanie mieszkania na nich trwa o kilka miesięcy dłużej niż powinna. Moi znajomi mieli taką sytuację i co z tego, że w trakcie wykończenia korzystaliśmy z najlepszych wkrętów, przez co karton-gips jest prawie, że niezniszczalny, jeśli w mieszkaniu nie mogli nawet legalnie mieszkać.

    OdpowiedzUsuń