Tymczasem budowlańcom zależy na tym, żeby jak najszybciej oddać obiekt i skasować należność, więc starają się skracać przerwy technologiczne do minimum. Dodatkowo oszczędzają na powtórnym stawianiu rusztowania i mając je już postawione do budowy ściany od razu ją ocieplają.
Efekt tej praktyki jest taki, że woda nie mogąc swobodnie odparować na zewnątrz, zawilgaca i zagrzybia wnętrze budynku, stając się zmorą przyszłych użytkowników i zarządców. Budowlańcy kończą budowę, kasują należność i ulatniają się, natomiast wilgoć się nie ulatnia tylko zostaje w budynku.
Naprawy gwarancyjne? odszkodowania za wypaczone przez wilgoć parkiety i boazerie? Życzę powodzenia w sądzie, wykonawca budynku ma zazwyczaj kilku podwykonawców, każdy z nich również zatrudnia obce firmy, a umowy między nimi są często bardzo skomplikowane i odpowiedzialność dość mętna.

W drodze do pracy codziennie przechodzę obok budowanego właśnie na Dworcowej apartamentowca i widzę jak ocieplają jego ściany, dosłownie kilka dni po wylaniu ostatnich stropów. Zastanawiam się ilu frajerów kupi w nim lokale.
