ludzie i ludziska
zobacz reszt moich blogów
środa, 23 sierpnia 2023
Kanał Panamski
Teraz
szacuje się, że znaczna część światowej floty to statki, które się w jego starych
śluzach nie mieszczą. Poza tym liczebność statków tak wzrosła, że przepustowość
Kanału przestała być wystarczająca. Zwiększające się kolejki statków przed
Kanałem zaczynały sprawiać, że zysk ekonomiczny armatorów wynikający ze
skrócenia drogi znikał wraz z rosnącym czasem oczekiwania na wjazd do Kanału, a
część towarów przechwytywały koleje. Kilku armatorów zaczęło też korzystać z
nowego s;laku dookoła Ameryki Północnej, który stał się dostępny dzięki ociepleniu klimatu.
środa, 28 kwietnia 2021
Pandemia na Helikonii
Mówiąc o tematyce powieści fantastyczno – naukowych trzeba traktować ten temat bardzo szeroko. Wiele z nich nie traktuje praw fizyki i mechaniki poważnie , a ich autorzy kreują technologie czysto fantastyczne. Trafiają się jednak wśród tych powieści takie, które kreują światy i wydarzenia jakich zaistnienia nie można jednoznacznie wykluczyć. O jednym z takich światów opowiada Brian Aldiss.
Wykreował on świat, który być może gdzieś tam, istnieje, istniał lub może zaistnieć w kosmicznej przyszłości. Specyficzny układ planetarny tworzy Helikonia krążąca wokół małego, słabego i nie grzejącego słońca Bataliksy, które z kolei jest satelitą ogromnego, gorącego słońca Freyr. W miarę zbliżania się po orbicie Bataliksy do palącego Freyra na Helikoni panuje wiosna, a później gdy Bataliksa jest już całkiem blisko tego ogromnego słońca krążąca wokół niej planeta staje się gorącą pustynią. Natomiast podczas oddalania się od Freyra Helikonia stopniowo stygnie i ochładza się. W końcu z dala od żaru Freyra w kosmicznym chłodzie i ciemnościach rozświetlanych słabo przez Bataliksę planeta zamarza, pokrywa się nie topniejącym śniegiem i lodem. Cykl, w którym Bataliksa pokonuje całą orbitę trwa około 2 tysięcy lat.
Żyją na Helikoni humanoidalne istoty bardzo podobne do ludzi, zwłaszcza w swojej letniej postaci. Każdą straszliwą, helikońską zimę, która trwa kilkadziesiąt pokoleń przeżywa tylko niewielka ilość tych niby ludzi. Przeważnie tworzą zamknięte kolonie w głębokich jaskiniach pod górami, pogrążeni w ciemności i czcząc dziwnych bogów. Baryłkowata budowa ich ciał, genetycznie przystosowana do zwalczania chłodu i magazynowania tłuszczu pozwala im wychodzić nawet na zamarzniętą powierzchnię planety i polować. Kolejne ich pokolenia opuszczają jaskinie pod górami w miarę rozmarzania Helikonii i zaludniają równiny i odnajdując dziwne budowle, które tworzyli ich przodkowie w poprzednich cyklach.
Gdy Bataliksa wraz z Helikonią znajduje się w połowie drogi do Freyra na Helikonii nastaje zielona wiosna i wtedy całą populację dopada zaraza, którą wszyscy nazywają „gorączką kości”, duża jej część ginie. Ci którzy przeżywają są już odmienieni, bardziej smukli i przygotowani do przeżycia gorącego lata. Następne ich pokolenia tworzą imperia i toczą wojny rozwijając nowe technologie, żeglują odkrywając świat. Nadchodzi jednak w końcu jesień i znowu dopada całą populację wirus, który tym razem, przekształca tych którzy przeżywają pandemię w baryłkowate stworki zdolne przeżyć helikońską zimę.
czwartek, 26 listopada 2020
Czas i przestrzeń, czyli samotność w kosmosie.
We wszechświecie jest nieskończenie wiele światów, na których być może kiedyś powstało życie, teraz rozwija się życie lub kiedyś wykluje się życie. Niestety ze względu jednak na czas i odległość prawdopodobieństwo, że kiedykolwiek dojdzie do bliskiego spotkania między dwiema technicznie rozwiniętymi cywilizacjami jest nieskończenie małe. Życie na Ziemi rozwija się od wielu milionów lat ale historia człowieka to kilkanaście lub kilkadziesiąt tysięcy. Dopiero jednak od mniej więcej stu lat ludzie dopuszczają możliwość kontaktu z inną, pozaziemską cywilizacją.
Dzięki rozwojowi świadomości i postępowi technicznemu ludzkość jest w stanie taki kontakt nawiązać, odebrać lub nadać wiadomość, zakomunikować swoją obecność. Czas i przestrzeń powoduje jednak, że zanim taka wiadomość dotrze do jakiejś cywilizacji, która będzie w stanie ją odczytać ludzkości może już nie być. Nikt nie będzie czekał na odpowiedź albo ci , którzy pozostaną przy życiu będą już tak cofnięci w rozwoju, że nie będą już pamiętali, iż może jakaś odpowiedź nadejść. Nie będą też mieli możliwości technicznych, żeby ją odebrać.
Rozwinięte cywilizacje techniczne nie trwają długo, mają skłonność do destrukcji i samozniszczenia. Sądząc po naszej taka cywilizacja im szybciej się rozwija tym szybciej się pożera, zużywa zasoby i surowce, niszczy, zatruwa i zaśmieca planetę, źle wpływa na klimat. Zarazy, które kiedyś potrzebowały kilku lat, żeby przebyć kontynent teraz dzięki współczesnym środkom komunikacji rozprzestrzeniają się w ciągu kilku godzin po całym świecie. Niszcząc siebie i planetę w tym tempie co przez ostatnie 100 lat i zachowując przy tym obecny postęp geometryczny ludzkość przetrwa prawdopodobnie jeszcze sto, może dwieście lat i wyginie. Być może jest to reguła dla wszystkich rozwiniętych cywilizacji technicznych i być może jest to naturalna konsekwencja postępu i rozwoju.
Znaczyłoby to, że istnieje bardzo niewielki przedział czasowy w całym rozwoju cywilizacyjnym, w którym jedna cywilizacja mogłaby się skontaktować z inną. Czas i przestrzeń wyklucza więc możliwość kontaktu między dwiema równocześnie rozwiniętymi inteligentnymi cywilizacjami. Zanim komunikat jednej z nich pokonałby dzielącą je przestrzeń upłynąłby czas ich istnienia. Pytanie „czy jesteśmy sami w kosmosie?” jest więc nie do sprawdzenia. Można natomiast odpowiedzieć na inaczej postawione pytanie, bo prawdopodobnie ktoś już przed nami w kosmosie był. Być może ktoś próbował się kontaktować z Ziemią kilka lub kilkanaście tysięcy lat temu.
niedziela, 14 czerwca 2020
Stellar Banner
Ten potężny masowiec miał 151 596 jednostek tonażu pojemnościowego brutto i 300 660 ton nośności (największe istniejące masowce osiągają nośność około 400 000 ton). Statek o całkowitej długości 340 m, szerokości 55 m, zanurzeniu 21,42 m i wysokości bocznej 29 m oraz wysokości od stępki do szczytu najwyższego prawie 65 m, w pełni załadowany wypierał 338 505 ton, a sam - pusty, ważył 37 845 ton.
Został w ostatni piątek 12 czerwca zatopiony u wybrzeży Brazylii, zupełnie oficjalnie, podobno Zadecydowało o tym towarzystwo ubezpieczeniowe. Teraz jego wrak „upiększa” dno morza i coś mi mówi, że nie jest to odosobniony przypadek pozbycia się wraku i zaśmiecania środowiska.
Zdjęcie z: https://www.portalmorski.pl/zegluga/45474-tak-tonie-wielki-340-metrowy-masowiec-video?fbclid=IwAR3PAchJTEIa8xQnsC8cq6MuEztNG_Fpw30DHGZSqbO3-OLOjw-_QVEb08Q można tam też obejrzeć film, z zatopienia.