Na jakość
zarządzania nieruchomościami duży wpływ mają zaszłości, które miały miejsce
wtedy, gdy władze ludowe zaczęły ubezwłasnowolniać właścicieli nieruchomości.
Wskazywano, że kamienicznicy to wrogowie klasy pracującej oraz obciążano ich
różnymi obowiązkami, za pomocą przepisów prawa, co stało się przyczyną
powolnego rujnowania ich budynków. Zobowiązano właścicieli kamienic do
sprzątania i odśnieżania terenu nieruchomości oraz przylegających do nich
chodników i ulic, płacenia za wywóz śmieci i za dostawę wody zużywanej przez
lokatorów.
Lokatorów, których często wbrew właścicielowi kwaterowały w należącym do niego
budynku organy administracji, a więc władze. Właściciel kamienicy nie miał
nawet wpływu na wysokość czynszu za wynajmowanie lokali w swoim własnym
budynku. Niskie czynsze były jedną z głównych przyczyn doprowadzenia budynków
do ruiny. Często właścicielowi nie wystarczało pieniędzy na remonty dachu lub
wymianę instalacji. Część kamieniczek na Bydgoskiej Wenecji na przykład już nie
nadaje się do remontu, bo niewykonanie w porę napraw spowodowało zupełną ich
dewastację.


Funkcjonujący
w ten sposób system zubożał właścicieli kamienic, którzy często nie mięli
innych dochodów i nie było ich stać na wymagane od nich płatności. Wielu z nich
było zmuszonych do przekazywania swojej własności w zarząd tzw. Związkowi
Właścicieli i Zarządców Domów, która to instytucja dokonała dalszej ich
dekapitalizacji. Zarządzając nie swoim majątkiem, dorabiała się ona głównie na
pozorowanych remontach: dzięki półlegalnym układom zaciągała olbrzymie kredyty
na rzekome kapitalne remonty kamienic, a pieniądze defraudowała. Kamienice
niszczały więc, a ich hipoteki były coraz bardziej obciążone.
Innym czynnikiem dewastacji kamienic, także tych na Wenecji, to lokatorzy.
Stworzenie systemu, w którym zakwaterowanie lokatora odbywało się niezależnie
od właściciela budynku, stało się przyczyną zwykłego wandalizmu. Lokatorzy nie
szanowali własności kamienicznika, który i tak nie mógł ich z mieszkania
wyrzucić. Często niszczyli bezmyślnie i jakby na złość właścicielowi. Dowodem
na to był i jest wygląd niektórych klatek schodowych i elewacji.






Czy coś się
zmieniło od czasów Polski Ludowej? Niewiele. Czynsze powoli się uwalniają.
Właściciele nieruchomości zaczęli się zrzeszać i założyli stowarzyszenia, ale
są nadal lekceważeni przez państwo i wygląda na to, że tak jeszcze długo
pozostanie. Instytucje takie jak ZWiZD funkcjonują nadal i mają się dobrze.
Sądy ze względów humanitarnych nie nakazują eksmisji na bruk, tylko do lokalu
socjalnego. Lokale socjalne do 2015 roku zobowiązane są dostarczać gminy, które
jednak zasłaniają się brakiem środków. Problem więc pozostaje.
Lokatorzy nadal nie płacą i nie można się ich pozbyć. Państwo polskie nadal nie
ułatwia właścicielom nieruchomości życia. Ustawa o podatku dochodowym od osób
fizycznych jest tak skonstruowana, że wynajmujący lokal musi zapłacić podatek
od czynszu, nawet wtedy, jeżeli tego czynszu nie otrzyma. Na Bydgoskiej Wenecji
nie płaci czynszu większość lokatorów. Nie dlatego, że ich na to nie stać,
tylko dlatego, że czują się bezkarni. Widzą, że inni nie płacą i nikt im nie
może nic zrobić. Dodatkowo znajdują dla siebie usprawiedliwienie, że za
zamieszkiwanie w takich zdewastowanych budynkach to im powinno się
dopłacać.





Wszystkie te
problemy dotyczą poszczególnych budynków w różnym stopniu. Kamieniczki, w
których usytuowane są lokale użytkowe mają się lepiej. Gorzej wyglądają te,
których własność jest podzielona na drobne części ułamkowe. Właścicieli tych
ułamkowych części trudno znaleźć, bo niektórzy nawet nie wiedzą, że coś tam
odziedziczyli, a ich aktualnych adresów nie ma w księgach wieczystych. Inni współwłaściciele nie chwalą się swoimi
udziałami obawiając się, że ciąży na nieruchomości kredyt hipoteczny.
Jeżeli kamieniczka
ma jednego właściciela łatwiej mu uzyskać dofinansowanie od Państwa lub Unii.
Niektóre z budynków, a czasami tylko ich części, wykupili zamożni inwestorzy.
Odnowili i wyremontowali w miarę możliwości. Wygląda to pięknie, niestety jest
miejscowe. Stąd właśnie się bierze swoista mozaika. Żaden inwestor nie będzie
chciał kupić nieruchomości z lokatorami, dopóki nie zmienią się przepisy. Przy
tych dzisiaj obowiązujących musiałby procesować się z tymi lokatorami przez lata.